Strona:Karol May - Kianglu czyli Chińscy rozbójnicy.djvu/75

Ta strona została skorygowana.
—   71   —

zwykłym zdolnościom. Muszę cały ten kram zakupić.
Z temi słowami zwrócił się do handlarza, który zdążył już tymczasem rozłożyć swój towar na matach, poklepał go przyjacielsko po plecach i rzekł:
— Ileng kosztujang orzechyng?
Zapytany z samej pantominy kapitana domyślił się, o co chodzi i odrzekł:
— Y tsien.
— Widzisz pan, że mnie zrozumiał. Ale widzę, że łatwiej jest mówić po chińsku, niż rozumieć? Co to znaczy y tsien?
— Jeden tsien.
— Dobrze, ale co to jest tsien?
— Jest to drobna moneta obiegowa, równająca się trzeciej części kopiejki.
— A więc za taką drobną sumę mogę otrzymać pełną garść orzechów?
— Naturalnie. Owoce są tutaj niezmiernie tanie.
— Muszę z nim jeszcze porozmawiać.
— Koniecznie — potwierdziłem, ubawiony jego chińszczyzną.
Pokazał na melony i zapytał:
— Jakang cenang tych melonung?
— San tsien!
— Nie, on zupełnie nie umie mówić po chińsku! Ileż to będzie, panie Charley?
— Jakieś trzy kopiejki.