Strona:Karol May - Kianglu czyli Chińscy rozbójnicy.djvu/96

Ta strona została skorygowana.
—   92   —

owe wsie i miasteczka wyglądały, jak maleńkie wysepki,
Ciężkie, ładowne dżonki posuwały się wolno, niby słonie lub hipopotamy, a pomiędzy nemi uwijały się leciutkie łodzie rybackie. Kształt i budowa dżonek trąciła mocno starożytnością. Wszystkie one podobne były do starych holenderskich okrętów linjowych, pomalowanych i wyzłoconych; nad pokładem każdej unosi się ogromny dach słomiany, który ciężarem swoim jakgdyby przygniatał całą dżonkę. Maszty były grube, wyrobione z jednej sztuki drzewa i miały na wierzchołku dość szeroką rurę, przez którą przechodziła gruba lina, podtrzymująca wielki żagiel. Przednia część okręu była po większej części zabarwiona czerwotno, a z obu stron dzioba widniały jaskrawo pomalowane oczy, ukrywające w sobie okna kajut strażniczych. Od tych to oczu dżonki owe otrzymały swą nazwę Lung-yen, co znaczy „smocze oczy“. Nadawały one całemu statkowi wygląd groźny i wojowniczy i miały własność odpędzania wszystkich złych duchów, zamieszkujących państwo podwodne. Ze względu na piratów na każdej dżonce znajdowało się jedno działo małego kalibru.
Dżonki wojenne były znacznie mocniej budowane i miały na sobie po kilka armat, stojących po bokach okrętu. Załoga uzbrojona była w strzelby, lance, miecze i tarcze. Dyscyplina