Strona:Karol May - Klęska Szatana.djvu/124

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tu stoi Winnetou, tu stoi Old Shatterhand. Czy słyszeliście, aby który z nich złamał kiedy słowo? Czy mają o nas mówić, że jesteśmy kłamcami? Old Shatterhand wydobył mię z szybu, w którym miałem zmarnieć. Uczynił to, mimo że byłem jego wrogiem; mam-li zdradzić go, mimo że jestem jego przyjacielem? Czy wasz wódz powinien być kłamcą, czy uczciwym człowiekiem, którego słowu można zawierzyć? Rozstrzygnijcie! Teraz pójdę z Winnetou i jego białym przyjacielem. Za mną, w kim serce i rozum! Lecz kto kocha się w kłamstwie, kto znosi, gdy go tchórzem przezywają, ten może zostać przy Vete-ya. Ja powiedziałem, a wy czyńcie, jak uważacie. Skoro Vete-ya zemsty poszukuje na Old Shatterhandzie, niech się z nim rozprawi w uczciwej walce, jeśli jest mężny. Powiedziałem swoje, a wy słyszeliście. Howgh.
Wziął nas pod ręce i wróciliśmy do siebie. Mowa jego wywarła wrażenie wprost oszałamiające, owocniejsze, niż się mogłem spodziewać. Albowiem wszyscy jego ludzie poszli za nami; nie sądzę, aby choć jednego zabrakło. Jedno nieopatrzne słowo — tchórz — poszło na szkodę staremu wodzowi.
Vete-ya stał, jak skamieniały. Wreszcie wrócił do swego ogniska. Po chwili zawrzało tam, jak w ulu. Widzieliśmy, jak wojownicy starali się nakłonić do czegoś Vete-ya. Trwało to przeszło dwie godziny, poczem jeden ze starszych wojowników podszedł do buku, zatrzymał się i zawołał głośno:
— Słuchajcie, wojownicy Yuma i Mimbrenjów! Tu stoi Długa Noga, który wiele lat i zim stąpał przez życie i który dobrze wie, jak się odważny wojownik po-

122