Strona:Karol May - Klęska Szatana.djvu/129

Ta strona została uwierzytelniona.

było się rozporządzać, a naszą — potulnie słuchać. Obaj moi przeciwnicy stali już z bronią w ręku. Wykonali wyzywający ruch i zawyli przeraźliwie. Kiedy i to nie poskutkowało, podszedł Długa Noga do brzegu i zawołał:
— Dlaczego Old Shatterhand nie nadchodzi? Czy z lęku zesztywniały mu nogi? Tutaj stoją mężni wojownicy, którzy go oczekują.
Leżałem z niewzruszonym spokojem. Przeczekał dziesięć minut, poczem krzyknął:
— Jest tak, jak rzekłem. Old Shatterhand nie ma odwagi. Wlazł w trawę i ukrył się za krzewami. Hańba! Czyż nie wie, co przystoi wojownikowi?
Wówczas wystąpił Winnetou i zawołał:
— Jaka to żaba wylazła z wody, aby nam skrzeczeć nad uchem? Old Shatterhand jest najodważniejszym wojownikiem sawany! Kto śmie wątpić o jego męstwie? Imię jego znane w całej prerji, we wszystkich górach i dolinach. Kto jednak słyszał kiedyś o jakiejś Długiej Nodze? Cóż to za człowiek i czego dokonał? Czy może mi kto powiedzieć? Jakże śmie ten osobnik zawezwać do siebie Old Shatterhanda? Jak śmie nam narzucać przeciwników i sposób walki? Czy ktoś z was odważył się wystąpić w pojedynku przeciw Old Shatterhandowi? Żaden. Zęby wam szczękały ze strachu. Postanowiliście tedy we dwóch stawić mu czoło i wybraliście broń, którą zapewne nie włada. Bo któż widział Old Shatterhanda z oszczepem? Wstyd i hańba wam! Wy, którzy nie wstydzicie się walczyć z chłopcem, nie mającym jeszcze imienia, jesteście warci, aby wam stare kobiety napluły w twarz, aby was wypędzo-

127