z tym samym skutkiem. Wyrzucili ostatnie oszczepy i stali bezbronni, podczas gdy ja zachowałem wszystką broń.
Winnetou podszedł do nich, aby ich zmusić w razie potrzeby do wytrwania na miejscu.
— Teraz wojownicy Yuma — rzekłem — dowiedzą się, czy władam tą bronią. Postąpiliście względem mnie nieuczciwie, ale nic wam to nie pomogło. Nawet mój brat Winnetou nie dostrzegł waszej nieuczciwości, aczkolwiek rzucała się poprostu w oczy.
— Nieuczciwość? — zapytał Apacz. — Jaka? Nie mam najmniejszego pojęcia.
— Dziesięć oszczepów było przeciw mnie jednemu, ja zaś mam tylko pięć przeciw dwom.
— Uff! To prawda — zawołał, zdumiony.
— Oblicz. Oni mieli dziesięć przeciw mnie. Ja mam po dwa i pół przeciw każdemu z nich. Rzecz jasna, że byli poczterykroć uprzywilejowani. Czy to słuszne?
— Nie. Ale nikt o tem nie pomyślał.
— Ja o tem pomyślałem, ale nie wspominałem nawet, wiedząc, że i z tym przywilejem sobie poradzę. Zaczynam!
Mierzyłem w drzewo, które wznosiło się z lewej strony za moimi przeciwnikami. Obrałem sobie za cel grzybek, rosnący pod pierwszą gałęzią, i trafiłem. Yuma roześmieli się wesoło, oszczep bowiem przemknął co najmniej w odległości czterech kroków od nich.
— Z czego śmieją się Yuma? — krzyknął Winnetou. — Czyż nie widzą, że to był tylko rzut próbny? Old Shatterhand ma jeszcze cztery oszczepy. Dwa ugodzą Długie Włosy i Mocne Ramię w lewe biodra. Old Shatter-
Strona:Karol May - Klęska Szatana.djvu/133
Ta strona została uwierzytelniona.
131