Strona:Karol May - Klęska Szatana.djvu/135

Ta strona została uwierzytelniona.

Czarny Bóbr pomści klęskę. Yuma Shetar zabił mi brata; ja wzamian jego brata zakłuję i utopię. Niech tylko dostanie się ten robaczek pomiędzy moje pięści. Będzie się wił pod nożem, aż zemsty dokonam!
Zrzucił z siebie pled, który okrywał jego nagie, atletycznie zbudowane ciało. Winnetou tymczasem rozmówił się z Vete-ya, poczem zawołał:
— Niech Mimbrenjo wejdzie do wody ze swojego, a Czarny Bóbr ze swojego wybrzeża. W wodzie mogą robić, co im się żywnie spodoba. Ale tylko zwycięzca może wyjść na ląd żywcem. Zwyciężony musi zginąć i oddać swój skalp przeciwnikowi. Howgh.
Mimbrenjo wyszedł nago na brzeg. Trzymał nóż w ręce. Na biodrach wiła się cieniutka nitka, do której ztyłu były przywiązane łodygi sika, widoczne dla nas, lecz nie dla Yuma. Ciało jego świeciło namaszczone oliwą. Spostrzegłem skierowaną w niego z mroku drzew parę płonących oczu, parę ciemnych, niespokojnych oczu — oczu ojca, który na widok Czarnego Bobra zatrwożył się do głębi serca.
Winnetou oklaskiem dał znak do rozpoczęcia walki, poczem obaj pływacy zanurzyli się w jeziorze. Czarny Bóbr skoczył z rozmachem, że aż się w wodzie zapieniło, potężnemi ruchami rąk i nóg pruł fale, płynąc ku przeciwnikowi. Mimbrenjo zaś wszedł do jeziora powoli, ostrożnie i poruszał się jakgdyby z namysłem. Widziałem jak zerwał z nitki łodyżki sika, poczem, posługując się tylko nogami i jedną ręką, podpływał ku Bobrowi, zbliżającemu się z groźną szybkością.
Kiedy odległość między nimi znacznie zmalała, Mimbrenjo, a za nim Yuma, zniknęli pod powierzchnią.

133