Strona:Karol May - Klęska Szatana.djvu/136

Ta strona została uwierzytelniona.

Po chwili chłopak wynurzył głowę i obejrzał się dokoła. Wnet potem wychynął Czarny Bóbr. Stali obok siebie, lecz nie widzieli się zgoła. Wówczas jakiś Yuma z wybrzeża, wyciągając przed siebie ręce, zawołał:
— Odwróć się, odwróć się, Bobrze! Chłopak jest tuż za tobą!
Ledwie zdołał wykrzyknąć ostatnie słowa, padł, rażony kulą Winnetou.
— To samo spotka każdego, kto się wtrąci do walki, — zagrzmiał głos Winnetou, zagłuszając wściekłe wycie Yuma.
Po chwili uciszyli się, z napięciem śledząc skutki okrzyku. Gdyż oto Bóbr odwrócił się i zobaczył chłopca. Trzymając nóż w ustach, wpadł na Mimbrenja i uchwycił go oburącz. Lecz malec wyślizgnął się zręcznie i znikł pod rękami swego wroga, który z powodu oliwy nie mógł go przytrzymać. W następnej chwili usłyszeliśmy krzyk Bobra i zobaczyliśmy, jak zaczął się szybko oddalać. Jął pływać na plecach, poruszając nogami i jedną ręką, drugą zaś badał krwawiącą ranę. Mimbrenjo zadał mu ją nożem w brzuch, przyczem, jak się później okazało, Yuma z przerażenia swój nóż wypuścił z zębów.
Wnet potem krzyknął po raz wtóry, otrzymał bowiem drugą ranę w plecy. Odpłynął jak najdalej i zniknął pod powierzchnią. Tylko od czasu do czasu wynurzał się, aby nałapać tchu. Szukał chłopca, który zniknął jak kamień w wodzie.
Minęło pół godziny. Rozświtał dzień. Mimbrenjo wciąż był niewidoczny i wciąż szukał go Czarny Bóbr. Wreszcie Yuma zbliżył się do brzegu i pływał powoli, badając każde miejsce wzrokiem i rękoma. Naraz coś

134