Strona:Karol May - Klęska Szatana.djvu/146

Ta strona została uwierzytelniona.

śmieszność jej nie rozgniewała nas, jeno wzbudziła litość. — Powiedziałem też, że mowa twoja była pełna błędów. Mówiłeś, że Winnetou i ja jesteśmy przybłędami w tym kraju. Czy nie wiesz, że Winnetou jest naczelnym wodzem Apaczów, zamieszkujących olbrzymie obszary od Arizony do wielkiej Mapimi i aż po Rio Pecos? Czyż Mimbrenjowie nie są również szczepem Apaczów? I ty śmiesz twierdzić, że Winnetou jest obcy w tym kraju? Powiadam ci, Winnetou posiada więcej od ciebie praw do tej ziemi. Mówiłeś również, że nie potraficie podołać naszej broni. To prawda, ale są to jedynie trzy strzelby. Jeżeli całe plemię Yuma boi się trzech strzelb, świadczy to niebardzo pochlebnie o tobie i twoich wojownikach. Lecz jak często walczyliśmy przeciwko wam naszą bronią? Czyż tą bronią zwyciężyliśmy? — Kłamstwem jest również, jakobyśmy się wiązali ze złemi duchami i jakobyście wy byli uczciwymi, dobrymi ludźmi. Rzecz się ma wręcz odwrotnie. Czynicie tylko zło, my zaś walczymy w imię dobra i dlatego zwyciężamy. Dobro zwycięża, zło zawsze zawodzi. Pozostaniemy nadal dobrymi ludźmi, mimo twojej tępej przemowy, ale kara was nie ominie, abyś nie sądził, żeśmy się ciebie ulękli. Niechaj się zbliży do mnie mój młody czerwony brat.
Zwróciłem się do młodszego syna Nalgu Mokaszi, który natychmiast do mnie podszedł. Wziąłem go za rękę i rzekłem:
— Vete-ya miał nam za złe, że syna wodza Mimbrenjów nazwaliśmy Tępicielem Yuma. Młodzieniec, którego trzymam za rękę, wyświadczył mi wiele przysług okazał się wiernym, mądrym i zawołanym wojownikiem.

144