Strona:Karol May - Klęska Szatana.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.

Co to za stworzenie ta Judyta! Jak spokojnie przyjęła wiadomość o śmierci byłego narzeczonego. Biedny Herkules! Poczułem natomiast szacunek dla Przebiegłego Węża. Był to człowiek z charakterem, lepszy w każdym razie, niż zapowiadało jego imię. Można było wejść z nim w układy. Kochał Żydówkę, która wskutek tego stała się bardzo cennym objektem wymiany. Przyznaję się: chciałem pojmać Judytę, aby uzyskać władzę nad Przebiegłym Wężem i jego Yuma.
Ze świtem wzięliśmy się do pracy. Przysłoniłem kamieniami wejście do jaskini i zeszliśmy nadół, aby wspiąć się na skałę z innej strony. Widzieliśmy stąd obozowisko Indjan. Nie było w niem jeszcze śladu życia. Mimo to poruszałem się z całą przezornością. Znalazłszy zakręty, upatrzone przez Herkulesa, zatrzymaliśmy się przy tym, który wskazał. Miał słuszność; poznałem miejsce natychmiast. Niezaprawiony w tych rzeczach, zamaskował otwór w taki sposób, iż wytrawne spojrzenie łatwo go odkrywało. Miejsce to jednak nie mogło być widoczne z obozu Indjan. Dlatego pozwoliliśmy sobie na zupełną swobodę.
Po usunięciu kamieni powstał bardzo obszerny otwór. Zeszliśmy wdół po głazach, które Herkules ułożył w schody. Były obciosane, co zdradzało nieindjańskie pochodzenie tunelu, prowadzącego naukos do podziemi.
Z początku zbadałem prawą stronę tunelu, naturalnie korzystając ze światła pochodni. Po kilku zaledwie krokach dotarliśmy do przepaści, dzielącej nas od jaskini. Konie usłyszały nasze głosy i podeszły aż do krawędzi. Spędziwszy noc w jaskini, przestały się lękać.

20