już wówczas przeniknęli do tak odległych okolic Meksyku, zwanego przez nich Nową Hiszpanją.
Szliśmy coraz dalej, aż do końca tunelu. Stanowił go mur kamienny. Aczkolwiek nie dostrzegłem w nim żadnego otworu, płomień pochodni był stale pochylony. Okazało się, iż mur tworzył rodzaj rzeszota. Tam, gdzie zbiegały się kanty głazów, nie było cementu, wskutek czego powstały liczne, a niewidoczne otworki. Na jednym z głazów znalazłem napis: E. L. 1821. E. L. — były zapewne czyjeś inicjały; cyfra oznajmiała, że tunel został zamurowany w roku 1821. W tym samym chyba roku zdjęto most nad przepaścią i zakorkowano wejście do jaskini, ale w jakim celu? Otworki w murze pozostawiono, aby powietrze mogło swobodnie krążyć i aby późniejszego przybysza nie zadusiły nagromadzone gazy zabójcze.
Co mieliśmy czynić? Nasłuchiwaliśmy. Za murem — ani szmeru. Odważyłem się zapukać — żadnej odpowiedzi. A jednak serce moje skakało z radości — wiedziałem bowiem, że za tym murem znajdę swoich ziomków. Jeśli tak miało być istotnie, jakże łatwo mógłbym ich uwolnić. Trzeba było tylko przedostać się przez mur. Trzeba było wydrążyć otwór odpowiedniej miary. Ale czem? Nie mieliśmy innych narzędzi prócz noży. W ciągu całego dnia pracy zdołalibyśmy usunąć tylko jeden głaz. Jednakże wziąłem się ochoczo do roboty.
Pracowaliśmy dopóki pochodnie płonęły, a i potem jeszcze poomacku. Zmęczeni, wróciliśmy do jaskini, gdzie konie wciąż jeszcze leżały na tem samem miejscu. Teraz mogły się podnieść i posilić. A my, skoro tylko zażegnaliśmy głód, wróciliśmy do podziemi, biorąc
Strona:Karol May - Klęska Szatana.djvu/24
Ta strona została uwierzytelniona.
22