Strona:Karol May - Klęska Szatana.djvu/40

Ta strona została uwierzytelniona.

nie potraficie odszukać. Sam z młodym Mimbrenjem wyruszyłem w drogę, aby zbadać Almaden. Sam też oswobodzę wszystkie blade twarze, zamknięte w podziemiach, sam jeden, nie potrzebując niczyjej pomocy.
Nadmierne zdumienie zacinało mu język i tamowało słowa. Mówiłem w dalszym ciągu:
— Nietrudno nam będzie zwyciężyć Yuma, którzy czuwają w Almaden. Nie życzyłbym sobie jednak przelewu krwi. Niech Przebiegły Wąż powie, czy chce zostać moim wrogiem, czy przyjacielem?
Indjanin wydawał mi się człowiekiem bardzo uczciwym. Dlatego obchodziłem się z nim oględnie. Zastanawiał się przez kilka minut, patrząc na mnie uważnie, poczem rzekł:
— Kazano mi być wrogiem Old Shatterhanda. Muszę być posłuszny rozkazowi. Ocalił jednak mnie i Biały Kwiat, przeto pragnę ofiarować Shatterhandowi przyjaźń. Nie mogę uczynić tego, czego serce pożąda, ani tego, do czego skłania mnie rozkaz; nie będę przyjacielem Old Shatterhanda, ani jego wrogiem. Może ze mną zrobić, co tylko zechce.
— Mój brat mówi bardzo rozsądnie. Czy jednak zastosuje się do roli, którą mu wyznaczę?
— Tak. Nie uniknąłbym śmierci; odbierz mi życie, a nie będę się bronił.
— Odbiorę ci nie życie, tylko wolność, przynajmniej na jakiś czas. Czy będziesz się uważał za mojego jeńca?
— Tak.
— Czy muszę cię związać, abyś nie umknął?
— Czy zwiążesz mnie, czy nie, pozostanę przy tobie,

38