— Przy wielce zdrowych. Judyta została uwięziona, mimo że groziła panu zemstą wodza, z którym się zaręczyła poprzedniego wieczora. Kiedy zniknęła, wódz zgłosił się po nią, a wówczas spętałeś go i wtrąciłeś do lochu.
— Człowieku, czytasz romans fantastyczny, zgoła niewiarogodny.
— To będzie istotnie podobne do romansu, jeśli dodam, że czerwonoskóry został uwięziony w tym samym lochu, co Judyta.
— Mówi pan tak, jakbyś był wszechwiedzącym!
— Nie trzeba być wszechwiedzącym, aby mówić o tem, co się widziało i słyszało.
— Jak?! Co?! — pytał się, podczas gdy głos mu nabrzmiał lękiem, a oczy wylazły z orbit. — Pan widział to i słyszał?
— Naturalnie.
— Musiał więc pan być w szybie!
— Naturalnie.
Zatrzymał się, obejrzał mnie, jakby we śnie i zapytał:
— Jakże pan dostał się na górę?
Nie chciałem mu jeszcze wyjawić całej prawdy, odpowiedziałem więc:
— Czyż nie mogłem wciągnąć się na łańcuchu windy?
— Nie, ponieważ pociągnąłem wówczas skrzynię do samej góry.
— Aha, pociągnąłeś wówczas skrzynię do samej góry. Zdradził się pan sam!
— Do kata, tak! Ale tylko wobec pana. Nikt ci nie
Strona:Karol May - Klęska Szatana.djvu/55
Ta strona została uwierzytelniona.
53