z za oceanu, ale darząc synalka miłością zaślepioną, bez słowa wyrzutu pozwala mu szastać pieniędzmi.
Small — tem dziwacznem imieniem nazwał stary swego syna — jest to dorodny młody człowiek, bardzo rozpieszczony, bez krzty charakteru i energji, poza tem jednak chłopaczysko niezłe. Nie zna się zupełnie na ludziach, a tak łatwowierny, że przyjmuje za prawdziwych przyjaciół przeróżne pijawki, które ssą jego mienie. Nietrudno mi będzie otworzyć mu na to oczy, gdyż, pochlebiając jego słabostkom, uzyskałem nań wpływ, który się z dnia na dzień potęguje.
Poznałem tego Smalla Huntera w szczególnych okolicznościach. Nazajutrz po mojem przybyciu, kelner nazwał mnie mr. Hunterem. To powtarzały kilkakrotnie inne osoby; kiedy zaś na koncercie zostaliśmy sobie zaprezentowani, stanęliśmy obaj jak wryci. Byliśmy bowiem do siebie podobni, jak dwie krople wody, zarówno z postaci, z rysów twarzy, jak z głosu. Gdy przybieram nieco powłóczysty i powolny chód Smalla, nie odróżniłby mnie nawet jego najbliższy przyjaciel. Jest to przypadek, który potrafię wykorzystać, a który mi pozyskał odrazu jego przyjaźń. Chwilowo jednak, w wymiarach niebudzących podejrzeń, ogrywam go na sumy, które wystarczają mi do życia.
Strona:Karol May - Klęska Szatana.djvu/65
Ta strona została uwierzytelniona.
63