Strona:Karol May - Król naftowy I.djvu/106

Ta strona została skorygowana.

— O, pani Rozalja rozumie się na wszystkiem!
— Babskie gadanie! Cóż może wiedzieć o tutejszych stosunkach i postępowaniu, tutaj zaleconem? Jeśli się powtórzą takie sceny, jak dzisiejsza, możecie być przygotowani na niejedną i nie byle jaką przykrość.
— Pani Rozalja orjentuje się niebywale szybko. Wszak przyznała panu słuszność.
— Zdaje się, że i pan darzy ją największym szacunkiem, panie kantorze.
— Panie kantorze emeritus, jeśli mogę prosić! Doprawdy, tylko przez wzgląd na dokładność, gdyż wziąłem dymisję i nie sprawuję już urzędu. Tak, darzę ją szacunkiem, na jaki w zupełności zasługuje; jest dzielną i muzycznie wykształconą kobietą.
— Aha, muzycznie wykształconą, hihihihi! Czy i ona coś komponuje?
— Nie; ale gra.
— Na czem?
— Na ręcznej harmonji.
— Do pioruna, to co innego! Ręczna harmonja! Przedni instrument, jeśli się nie mylę. Tak, jeżeli gra na takiej harmonji, to zasługuje na szacunek. Nie słyszałem nigdy o damie, grającej na ręcznej harmonji.
— Ja też nie. Pani Rozalja jest wyjątkową kobietą. Zarobiła na harmonice niejednego pięknego talara.

104