być dwunastu — odpowiedział z niewzruszonym spokojem Parker.
— I co z tego wynika? Dalejże!
— Z tego wynika, że, być może, są to finderzy we własnych osobach.
— Tak jest, czcigodny Willu. Podejrzewam, że to oni. Herszt nazywa się pono Buttler. Dowiemy się wnet, czy który z tych esquire’ów nie nosi takiego nazwiska.
— Powiedzą ci, oczywiście!
— Badź pewien! Zeciekawiamy ich, tych gentlemanów. Poznaję po nosach, że wkrótce jeden z nich się zbliży na wywiad. Jestem ciekaw, jak się do tego weźmie.
— Na pewno nie grzecznie — oświadczył Dick Stone. — Nie pozostaniemy im dłużni.
— Dlaczego? — zapytał Sam Hawkens. — Czy myślisz, że potraktujemy ich obcesowo?
— Nawet bardzo!
— Ani mi w głowie nie postało! Nasza trójka nosi nazwę the leaf of trefoil[1]. To nazwa zaszczytna; nie możemy robić jej ujmy. Jesteśmy znani jako trzej nieodłączni gentlemans — jesteśmy znani z tego, że chytrością i grzecznością więcej wskóraliśmy, niż przemocą i grubjaństwem. Tak ma być nadal, tak, a nieinaczej!
— Well. Ale wówczas te drapichrósty pomyślą, że się ich lękamy!
— Niech tam, niechaj, stary Dicku! Wrótce się przekonają, że się pomylili, i to bardzo,
- ↑ Trójlistek.