Strona:Karol May - Król naftowy I.djvu/34

Ta strona została skorygowana.

— Przecież, jak świat światem, niema sideł na grizzly!
— Więc zamówimy je u kowala w Prescott.
— W Prescott? Jakiej konstrukcji?
— Nad tem już pomyślimy.
— Wy — trzej krawcy? Przestań, mały grubasie, przestań, bo się zadławię!
Śmiał się na całe gardło i dopiero po chwili mógł podjąć:
— Gdyby nawet nie z tych grizzly, to już z tego samego można się na śmierć zaśmiać, że jedziecie do Prescott, aby schwytać bobry.
— Właściwie nie do Prescott; tam chcemy tylko kupić sidła. Potem pojedziemy do Gila i do rzeki San Francisco.
— Gdzie woda na dwa cale głęboka. Skądże tam bobry!
— Niech pana głowa nie boli, sir! Wyczytałem to z książek, gdzie wszystko jest wyraźnie napisane o bobrach i podobnych im zwierzętach.
— Pięknie, doskonale! Jeżeli swoją mądrość wyssaliście z książek, nic już nie mogę poradzić. Życzę wam tyle bobrów i niedźwiedzi, ile tylko sobie wymarzycie. Ale, znajdziecie coś jeszcze.
— Co?

32