— Dzikich Indjan, którzy w dzień i noc będą was prześladować z ukrycia.
— Będziemy się bronić.
— Temi ożogami?
— Yes.
— Do piorunów, dokażecie cudów waleczności! Pokażcieno swoje kijaki! Musimy je obejrzeć!
Wyjął z rąk Sama strzelbę i podszedł do towarzyszy. Oglądali ją ze śmiechem. Zkolei Dick Stone musiał pokazać swoją rifle, która też doznała podobnego przyjęcia. Buttler, zwracając strzelbę, rzekł:
— All right! Mam nadzieję, że umiecie się obchodzić ze swojemi strzelbami nie gorzej, niż dawniej z igłą.
— Bądźcie spokojni! — odpowiedział pewnie Sam. — W co chcemy trafić, trafimy.
— Istotnie?
— Istotnie!
— Zakład, zakład! — szepnęli najbliżsi towarzysze Buttlera.
Na Zachodzie, gdzie niemal każdy spotkany jest wyśmienitym strzelcem, nie przepuszcza się okazji do zakładu. Strzelcy chętnie ubiegają się o pierwszeństwo; sława zwycięzcy rozpowszechnia się szybko. Zakład nieraz toczy się o wielkie sumy. Teraz właśnie nadarzyła się sposobność nietylko do zakładu, ale jednocześnie do prawdziwej farsy. Trzej krawcy nie uczyli się chyba strze-
Strona:Karol May - Król naftowy I.djvu/35
Ta strona została skorygowana.
33