— Sir, to za wiele
— Dla mnie nie. Może się pan lęka?
— Lekam się? Bynajmniej!
— A więc dwieście! Ale zgóry wyłożyć.
— Dobrze! Mój kolega Mr. Berry jest bezstronny, niech więc przechowuje pieniądze. Przykleimy nowy papier z oznaczonym pośrodku punktem. Wygra ten, czyja kula utkwi najbliżej owego punktu.
— Zgoda oświadczył Buttler. — Strzelamy jednak nie z
dwustu, lecz z trzystu kroków.
— W takim razie nie trafię!
— Nie jest to konieczne. Naprzód, Mr. Grinelli, czas już dać te dwieście dolarów!
Sam dał pieniądze Dickowi Stone. Buttler nie miał już zapewne własnych pieniędzy, gdyż zaciągnął pożyczkę od swoich towarzyszów. Skoro zebrał sumę, wręczył ją Dickowi, który wiedział dobrze, dlaczego Sam wybrał go na arbitra. Po naklejeniu świeżej kartki odliczono trzysta kroków, i Buttler przygotował się do strzału.
— Celuj lepiej, niż poprzednio! — zawołał jeden ze zbirów.
— Milcz! — odpowiedział gniewnie herszt. — Nie pobije mnie byle krawczyk!
— A jednak poprzednio?
— To był przypadek, nic więcej!
Strona:Karol May - Król naftowy I.djvu/42
Ta strona została skorygowana.
40