— Tak, niema innej rady. Ale obawiam się że trudno ich będzie upić.
— Przeciwnie, bardzo łatwo! Czyś nie widział, jak wyleli gorzałkę?
— Na to ma oko każdy gospodarz.
— A więc nie są pijusami i nie wytrzymają wiele wódki. Po kilku szklankach będą strąbieni jak cztery dziewki.
— Nie są pijusami i nie będą pili. Jakże ich upić?
— Ach, i to możliwe! Czy nie masz nic innego, prócz sznapsa?
— Dla dobrych przyjaciół i za dobrą zapłatę mam także beczułkę bardzo gorącego wina kaliente z Kalifornji — —
— Wino kaliente? Do piorunów, dawaj na stół! — krzyknął Buttler. — Jeden jedyny litr tego wina powali tych krawców, a dla nas będzie ten napój prawdziwą rozkoszą. Ile ma kosztować?
— Czterdzieści litrów — sześćdziesiąt dolarów.
— Trochę za drogo, ale zgoda. A więc dostaniesz z łupu trzysta sześćdziesiąt dolarów.
— Poco tyle krygów z tymi krawczykami, sir? Zaprosić ich, jeść z nimi, gawędzić, upić i tak dalej? Czy niema lepszych i prostszych sposobów?
Strona:Karol May - Król naftowy I.djvu/57
Ta strona została skorygowana.
55