Strona:Karol May - Król naftowy I.djvu/71

Ta strona została skorygowana.

zwoll zadać tylko jedno pytanie: czy wozy będą nadal tak stały, jak teraz?
— Skąd to pytanie?
— Tak się udostępnia kradzież, a nawet napad. Gdybym ja miał tu głos, kazałbym utworzyć z wozów czworobok. Pośrodku, na całą noc, umieściłbym wszystkich ludzi | wszystkie woły — hihihihi! — woły i ludzi. Poza tem wystawiłbym od zmroku do wczesnego rana posterunek. ’
— W jakim celu?
— Ponieważ jesteście w Arizonie, a nie w domu — w drezdeńskiem, lub lipskiem.
— Wiem dobrze, gdzie jesteśmy. Nie pytamy o to błazna. Oddal się pan, bo przyłożę ci sprężyny do pięt!
Well, idę już, jeśli się nie mylę. Chciałem wam pomóc; ale teraz błazen opuszcza ten teatr małp!
Odwrócił się gwałtownie i podążył do wioski. Schmidt wpadł na kantora:
— Dobrego mi pan kompana sprowadził. Wygląda jak arlekin, a brutal, jakich mało. Za takich rodaków dziękuję uniżenie.
— W stosunku do mnie był bardzo uprzejmy i życzliwy, — ośmielił się powiedzieć emeritus — ponieważ przemówiłem doń dolce, jak my muzycy zwykliśmy się wyrażać, podczas gdy pan wpadł nań bardzo sforzando.
— Bo przybiegł jak rzezimieszek i  —   —   —

69