Strona:Karol May - Król naftowy I.djvu/89

Ta strona została skorygowana.

stać; chcę pozostać wierny obyczajom swego plemienia.
— Właśnie, mój chłopcze! Nie wbiłeś się w dumę? W takim razie stary Sam nie przestanie cię kochać. Masz mi wiele do opowiedzenia, ale teraz nie czas na gawędy!
Muł zbliżył się do dyszla, gdzie wciąż jeszcze stał Sam, i otarł się o jego plecy. Głośna rozmowa wybiła ze snu wychodźców. Zbiegli się, ciekawi, kto przyszedł. Nie mogli poznać Sama, gdyż ognisko wygasło. Teraz Schmidt przywitał się z nim inaczej, niż za pierwszym razem, i kazał rozniecić nowy płomień. Przy świetle Szi-So przedstawił Samowi zebranych Niemców. Trzej młodzi, znani już nam wychodźcy, nazywali się Strauch, Ebersbach i Uhlmann; młody przyjaciel Indjanina nazywał się Adolf Wolf.
Zebrały się także kobiety i dzieci, wszystkie już podrastające. Oczywiście, że i scout nie pozostał w oddaleniu, wszyscy zatem wysłuchali relacji Sama o dzisiejszem jego spotkaniu z opryszkami. Prócz Indjanina nikt Sama dotychczas nie znał nawet ze słuchu. Zrozumieli jednak, słysząc jogo zresztą skromne i proste opowiadanie o zakładach, o upiciu finderów, o ich skrępowaniu, że to nie jest zwykły obieżyświat Zrozumiał te zwłaszcza stary Schmidt. Wyciągnął do Sama rękę i rzekł z nutką ubolewania w głosie:
— Widzę, że powinienem pana prosić o wy-

87