Strona:Karol May - Król naftowy I.djvu/91

Ta strona została skorygowana.

rów, ponieważ jest ich dwunastu, a jeden z nich nazywa się Buttler. Czy dla sędziów jest to wystarczający dowód? Twierdzę, że chcieli nas zamordować, gdyż wyrwał się z tem pijany drab. Powiedziałem, że mają na nas napaść, gdyż tak przypuszczam, nie co o tem powie sędzia? I jeśli nawet przyzna słuszność i uwięzi finderów, będziemy musieli tutaj tak długo marudzić, i nawarzymy sobie tyle kłopotu, że pękniemy ze złości.
— No, dobrze! Sami więc złóżmy sąd. Skazujemy tych bandytów na śmierć i damy każdemu po kuli.
— Niech mnie Bóg uchowa! Nie jestem mordercą. Tylko w obronie własnego życia mogę przelewać krew ludzką,
— A więc chce ich pan naprawdę puścić na wolność?
— Tak.
— I żadna kara ich nie spotka?
— Jednak! Właśnie dlatego, że mają być ukarani, chcę ich puścić.
— Absurd!
— Absurd, powiada pan? Master Schmidt, znajdziesz w tem sens, jeśli się nie mylę. Trzeba tylko mieć jeszcze coś obok kaszy w głowie. Czy ma pan, hihihihi?
— Pan mi ubliża! — oburzył się Schmidt. Mimo danego poprzednio przyrzeczenia nie mógł się powstrzymać od tej uwagi.
— Ubliża? Nie! Rozmawiam z ludźmi tak,

89