Strona:Karol May - Król naftowy II.djvu/103

Ta strona została skorygowana.

— Nie wiem. Alem gotów przysiąc, że nad Chelly niema nafty.
— Zna pan tę miejscowość?
— Tak, byłem już tam, jeśli się nie mylę.
— Długo?
— Nie, kilka dni wszystkiego. Ale i to zbyteczne. Nie trzeba tam być, aby wiedzieć, że niema śladu nafty. Poprostu, nie odpowiada to miejscowości. O, gdyby pan powiedział, że znalazł złoto i srebro, albo inne metale, to mógłbym wierzyć, ale naftę — nigdy!
— Rzeczoznawcy badali.
— Tak? I jakże rezultat wypadł?
— Ku mojemu najwyższemu zadowoleniu.
— Nie mogę tego zrozumieć. W takim razie stał się cud i przyznaję, że chętnie obejrzę tę osobliwą naftę.
— Do usług, sir, jeżeli tylko pan pozwoli się nam przyłączyć.
— Zaprowadzi mnie pan do placeru?
— Tak.
Well, to mnie cieszy. A zatem Mr. Droll nie wierzył w istnienie nafty i Mr. Frank także nie?
— Obaj nie wierzyli.
— I to pana złości?
— Złości mnie właściwie tylko to, że poderwali wiarę bankiera. Mogą sobie wątpić do końca życia, ale powinni byli zachować wątpli-

101