Strona:Karol May - Król naftowy II.djvu/22

Ta strona została skorygowana.

są sami i czy się ktoś do nich nie przyłączył.
— Gdybym jednak ich podsłuchał, dowiedziałbym się, czy mają jakieś podejrzenie!
— Podejrzenie? Skądże znowu!
— Mogą wpaść na domysł, że puściliśmy się za nimi w pościg.
— Nie pomyślą o tem. Wychodźców wcale nie liczę, scout zaś nie wydaje się skory do narażania życia dla innych. Pozostają tylko ci trzej głuptaskowie, którym wczoraj dopisywało tak kapitalne szczęście. Nie mają tyle rozumu, aby się domyślić, że pojechaliśmy za nimi. Te kpy jadą nad Gila zastawiać sidła na bobry i niedźwiedzie! Czy kto słyszał o takim szaleństwie? A więc idź uwiń się szybko! Za pół godziny powinieneś wrócić.
Wywiadowca oddalił się. Zbir, który poprzednio rozmawiał z Buttlerem, podjął znowu:
— Jak myślisz, kiedy się na nich rzucimy, Buttlerze? Czy wieczorem, czy też jutro rano?
— Dopiero jutro? Tak długo nie będę czekał! Chcę jak najszybciej załatwić z nimi, a zwłaszcza z małym grubasem, pewne porachunki. Nie, napadniemy na nich jeszcze dziś wieczorem.
— Podczas snu, kiedy ognisko wygaśnie?
— Nie. Zastrzelimy ich jedną salwą — przy świetle ogniska.

20