Strona:Karol May - Król naftowy II.djvu/34

Ta strona została skorygowana.

Poważna zazwyczaj twarz Indjanina drgnęła w uśmiechu, gdy odpowiedział:
— W dziewiątym.
— Pięknie! A czy chce pan w dur czy w moll ciągnąć go przez scenę?
— W moll.
— Dobrze! W takim razie wybiorę C-moll, gdyż w pierwszym stopniu spowinowacony jest z cudnem Es-dur. A takt wybierzemy czteroćwierciowy, gdyż koń ma cztery nogi. Widzi pan, jak się wszystko dobrze składa! Zaraz to sobie zanotuję.
Wyciągnął notes z kieszeni. Lecz za nim rozległ się głos:
— Mam panu również coś do zanotowania, panie kantorze!
Odwrócił się i zobaczył przed sobą Sama. Odpowiedział uprzejmie:
— Proszę, proszę, kantorze emeritus! To tylko przez wzgląd na dokładność. Ponieważ nie sprawuję już urzędu, więc — —
— Więc uganiasz się zdala od obozu! — dokończył Sam. — Kto panu pozwolił opuścić obóz?
— Pozwolił? Wygnało mnie natchnienie, z początku lento, potem vivace i wreszcie allegrissimo. Wie pan, że, kiedy Muza rozkazuje, miłośnicy jej powinni słuchać.
— Proszę więc, abyś pożegnał swoją Muzę, gdyż ma ona wobec pana złe zamiary.

32