Strona:Karol May - Król naftowy II.djvu/49

Ta strona została skorygowana.

lowo osobliwych marzeń kantora, wyrwało mu się nieprzezornie:
— Czem?
— Niczem innem, tylko moją operą. Pragnę skomponować wielką operę heroiczną w dwunastu aktach i udałem się tutaj w tym celu jedynie, aby poszukać odpowiedniego materjału. Znalazłem teraz świetną scenę, mianowicie „chór morderców“. Leżą na ziemi i śpiewają podwójny sekstet. Ale w takim razie powinni być ugrupowani zupełnie inaczej. Studjuję właśnie sposób właściwy i zanotuję go sobie, skoro znajdę. Może pan być pewny, że postaram się nie urażać tych ludzi!
— O to się nię lękam! Do takich operacyj nie trzeba jedwabnych rękawiczek.
Kompozytor krzątał się przy jeńcach coraz gorliwiej, aż wreszcie zniecierpliwiony Buttler przerwał dotychczasowe milczenie i rzekł gniewnie do Sama:
— Sir, czego ten człowiek chce od nas? Postaraj się pan, aby nas zostawił w spokoju! Nie jesteśmy jego kukłami!
Sam nie zadał sobie trudu odpowiedzieć.
— Muszę w ogóle zapytać, — dodał Buttler po chwili — jakiem prawem napadnięto na nas!
— Zapytać? — roześmiał się westman. — Przypuszczam, że możecie sobie sami odpowiedzieć.
— Jakto? Przybyliśmy jako spokojni podróż-

47