Strona:Karol May - Król naftowy II.djvu/56

Ta strona została skorygowana.

niać bez powodu. Nie ścierpię dłużej takiej nierozwagi!
— Wybaczy pan! Adept Muz nie popełnia nierozwagi. Popełnił ją scout.
— Scout? Jakto?
— Komponowałem właśnie szczęśliwie, gdy nadjechał i odebrał mi broń. Zostawił mi tylko szablę, bo nie może mu się przydać,
— Bodaj w pana kartacze biły! — zawołał Sam Hawkens. — Pomyślałem to sobie odrazu! Wypędzam go bez broni, a pan śpieszy na jego spotkanie, aby mu oddać swoją!
— Oddać? Ani mi się śniło! Sam sobie zabrał, i jako zapłatę dał mi dwa — dwa — — nie powinienem tego wypowiedzieć!
— Powiedz pan! Muszę wiedzieć.
— W ojczystym języku nie zdołam wykrztusić; po łacinie zowie się to colaphus.
Colaphus to policzek. A więc dwukrotnie pana spoliczkował?
— Tak, a jakże! Fortissimo!
— Najszczęśliwszy pomysł, na jaki ten c zło wiek wpadł w swojem życiu!
— Proszę, proszę bardzo, szanowny panie Hawkens! Kompozytor i miłośnik Muz, którego się dwukrotnie policzkuje, który — —
— Zasłużył na to rzetelnie — wtrącił Sam. — Odtąd będę pana miał na oku. Gotuj się pan do wymarszu! Jedziemy dalej!

54