Wszelako nie godziło się z tych ludzi wyśmiewać. Tak, na cudaków wyglądali, ale niemniej byli to ludzie honoru, gentlemani z krwi i kości, i nieraz już śmiało zaglądali w oczy śmierci. Przecież grubas nosił popularne wśród westmanów przezwisko Ciotka Droll, a szczupły był jego przyjacielem i krewniakiem — nazywał się Hobble-Frank.
Tak wielką czcią darzyli Old Shatterhanda i Winnetou, że naśladowali ich w ubiorze, co nadawało im niezwykły wygląd. Ubiory te były nowe i kosztowały huk pieniędzy; a niemniej drogie były rumaki. —
Niewątpliwie zdążali do rancha. Ukazanie się ich przed domem wywołało pewną sensację, naskutek kontrastu między dobrodusznym wyglądem a marsowym strojem, Nie robili zaś wiele ceregieli. Zeskoczyli z koni, ukłonili się i usiedli na dwóch pustych głazach, nie zapytawszy o pozwolenie.
Forner obrzucił obu przybyszów ciekawem spojrzeniem. Mimo doświadczenia długich lat, na Dzikim Zachodzie spędzonych, nie wiedział, co o nich sądzić. Nie mógł pohamować ciekawości, więc zapytał:
— Czy zechcieliby się gentlemani czemś uraczyć?
— Jeszcze nie teraz — odpowiedział Droll.
— A więc później. Jak długo zamierzacie tu zabawić?
Strona:Karol May - Król naftowy II.djvu/68
Ta strona została skorygowana.
66