niepomiernie. Długo się zastanawiał, zanim powtórzył:
— Chelly, dopływ Rio San Juan? Tam miałaby znaj — do — wać — się — nafta? — Przenigdy!
— Co? Jakto? Dlaczego? — zawołał bankier. — Nie wierzycie? Czy zna pan tę miejscowość?
— Nie.
— A więc nie możesz tak kategorycznie zaprzeczać!
— Czemu nie? Nie byłem tam nigdy, a jednak wiem, że nafty tam niema.
— Mr. Grinley był tam i znalazł naftę.
— Hm! Nie byłem także w Egipcie, ani na biegunie, a jednak, gdyby mnie kto zapytał, czy na Nilu pływa śmietana, a na biegunie rosną palmy, zaprzeczyłbym kategorycznie.
— Robi pan z tego szopkę. Wydawać tak pochopne i stanowcze sądy mógłbyś tylko jako geolog. Czy jesteś nim?
— Nie, ale posiadam swój zdrowy ludzki rozsądek i doświadczyłem go w dostatecznej mierze.
— Niesłusznie pan krzywdzi Grinleya — odezwał się Forner do westmana. — Każdy tutaj wie, że Grinley odkrył placer ropy naftowej. Już niejeden szpiegował go nadaremnie.
— Tak, nadaremnie, ponieważ ten placer wcale nie istnieje.
Strona:Karol May - Król naftowy II.djvu/75
Ta strona została skorygowana.
73