Strona:Karol May - Król naftowy II.djvu/83

Ta strona została skorygowana.

— To głupie. Nie powinieneś mu był się zwierzać.
— Stało się i nie odstanie. Poza tem ułatwi mi pracę tam nad Gloomywater[1].
— Czy chcesz go wtajemniczyć w aferę?
— Tylko w części.
— Zażąda udziału.
— Może żądać — nic nie dostanie. Skoro będzie nieprzydatny, usunę go bez skrupułów.
Well, to mi się podoba! Chwilowo niech nam pomaga, a następnie dostanie kulkę, lub utonie w nafcie. Kiedy stąd wyruszycie?
— Możemy natychmiast.
— Pięknie! Wieczorem będziecie już daleko.
— Mylisz się. Nie mam zamiaru spuszczać z oka wychodźców.
— Będziesz musiał ich poniechać.
— Bynajmniej. Jest tu jeden, nazywa się Ebersbach, który ma przy sobie sporo gotowizny. Oprócz tego wychodźcy posiadają spory dobytek nie do pogardzenia. Dodajmy do tego zemstę, z której nie mogę skwitować.
— Nie dogadza mi ta zemsta; krzyżuje się z moim planem!

— Bynajmniej. Droga wychodźców wypada przez okolice Gloomywater. Masz się tylko do nich przyłączyć; resztę biorę na siebie.

  1. Mroczna Woda.
81