im w drogę. Chcieli zapłacić za gościnę, Forner jednak oświadczył, że jego rancho nie jest gospodą. Wkrótce odjechali, nie wymieniwszy nawet nazwisk, ani celu podróży. Nikt ich zresztą o to nie pytał.
Niebawem ukazał się Grinley, jakoby po wypoczynku. Przywitawszy się z ciotką Droll i Frankiem, usiadł zpowrotem na swojem miejscu i przybrał wyraz szczery a zacny, który miał pozyskać ich przychylność. Bankier nie mógł się powstrzymać od nawiązania rozmowy do ostrzeżeń westmanów.
— Master Grinley, tu siedzą dwaj dobrzy znajomi Winnetou i Old Shatterhanda, mianowicie Mr. Droll i Mr. Hobble-Frank. Ci panowie nie wierzą w waszą naftę. Co pan o tem powie?
— Co ja o tem powiem? — odpowiedział obojętnie zapytany. — Powiem, że nie wezmę im tego za złe. Trzeba postępować bardzo ostrożnie, kiedy w grę wchodzą tak wielkie sumy. Ja sam nie wierzyłem, dopóki eksperci nie zbadali próbek nafty. Jeżeli ci panowie wątpią, niech z nami jadą, a zobaczą, jaki to wspaniały placer.
— Chcą zaczekać na Winnetou i Old Shatterhanda.
— Nie mam nic przeciwko temu. Ale ponieważ nie sprzedaję swego placeru Winnetou, ani Old Shatterhandowi, więc ja mogę na nich nie czekać.
Strona:Karol May - Król naftowy II.djvu/86
Ta strona została skorygowana.
84