Strona:Karol May - Król naftowy III.djvu/108

Ta strona została skorygowana.

twoim Pueblosom! Jeśli nie rozpocznie się zwrot grabieży w przeciągu pięciu minut, będzie po tobie!
Wskazał na jednego z jeńców. Zdjęto z niego pęta, poczem dostał drabinę, aby wejść na górę. Dopiero teraz Pueblosi dowiedzieli się, że ich wódz jest w niewoli. Podnieśli okropny wrzask i biegli z groźnemi minami. Wysłaniec jednak umitygował ich, i już po upływie pięciu minut squaws zaczęły znosić bagaż wychodźców. Składały go na dole. Każdy obrabowany zabierał to, co do niego należało, i oznajmiał, czego brak jeszcze. Uważano, aby najmniejszy drobiazg nie przepadł. Kosztowało to wiele trudu, ale wreszcie odebrano i rozdzielono wszystko.
— Stało się według waszych życzeń — zawołał wódz. — Teraz rozwiążcie mnie i ujdźcie nam z oczu!
— Mylisz się — odpowiedział spokojnie Old Shatterhand. — Nie zwróciliście jeszcze wszystkiego.
— Czego więc jeszcze żądasz?
— Straconego czasu.
— Czy mogę ci oddać czas, ofiarować godziny?
— Tak. Wszyscy przez ciebie zmarnowaliśmy wiele cennego czasu. Nie odzyskamy go, jadąc na złych koniach, jakie niektórzy z nas posiadają. Widziałem w korralu bardzo piękne

106