Strona:Karol May - Król naftowy III.djvu/21

Ta strona została skorygowana.

kier, ciężko oddychając. — To Grinley, nasz król naftowy. Nieprawdaż?
— Tak — odpowiedział buchalter. — Nie widziałem jego twarzy, ale poznałem po głosie, mimo że szeptał.
— Wydobędzie nas z tego lochu. Gotów życie narazić, byleby nas wyratować. Czy to nie dzielny postępek?
— Bardzo!
— Jakże łatwo ludziom, skądinąd mądrym, omylić się w sądach o bliźnim! Chciano go napiętnować jako oszusta. Teraz możemy być przeświadczeni, że zasługuje na bezgraniczne zaufanie. Nie wolno nam wątpić o jego uczciwych zamiarach.
Król nafty znów ukazał się nad otworem. Spuścił drabinę i szepnął:
— Udało się... Oto drabina... Wejdźcie szybko!...
— Nie możemy, jesteśmy spętani, — odpowiedział Rollins.
— To pogarsza sprawę! Stracimy wiele cennego czasu. Będę musiał do was zejść.
Zeszedł do jeńców, wymacał po ciemku więzy i przeciął. Podnieśli się, wyciągnęli członki, aby przywrócić normalne krążenie krwi. Rollins podał mu rękę i szepnął:
— Nigdy panu tego nie zapomnę, sir! Ale powiedz mi, w jaki sposób — — —

19