Strona:Karol May - Król naftowy III.djvu/30

Ta strona została skorygowana.

Ja jestem panem organistą, a ty fletem, który ma milczeć! Moja droga jest dobra, jak się wkrótce przekonacie. Tłukliście głową o ściany, kłuliście dach i noże stępiliście o kamienie. Ja zaś idę o zakład, że znajdą się tu dziury, o które będzie można oprzeć dźwignię wolności!
— Dziury? Gdzie?
— Gdzie? Musimy dopiero poszukać.
— A więc nie ruszyliśmy z miejsca. Szukaliśmy i nic nie znaleźli!
— Milcz! Ślepota poraziła wam oczy, wasze nosy niewarte są szeląga! Otwór w sklepieniu wszak zamknięty, a oprócz niego nie widać żadnej innej dziury. Gdyby tak było w rzeczy samej, musielibyście się tutaj zadusić, ponieważ wkrótce zabrakłoby ożywczego powietrza. W każdym razie poczulibyście zgniły i dziwny zapach. No, przyjrzyjcie się teraz lampie, a zobaczycie, jak pięknie płonie; natężcie organy powonienia i przekonajcie się, czy jest chociażby zapowiedź złego powietrza! Powietrze stale się odnawia, muszą tu zatem wgórze, lub na dole być otwory, podobnie jak w mojej willi Niedźwiedzie Sadło nad Elbą. Ten stały dopływ powietrza musimy odkryć. A wiecie, jak to zrobić?
— Z pomocą świecy, co? — zapytał Sam.
— Tak, z pomocą lampki. Widzisz więc, że chwilami wykazujesz trochę rozumu! Weźcie lampkę i trzymajcie u dołu przy podłodze, a znaj-

28