Strona:Karol May - Król naftowy III.djvu/45

Ta strona została skorygowana.

ebla. Kiedy Poller wskrzesał ognisko, Buttler rzekł kłopotliwie:
— Wpobliżu ciągną się obszary Nijorów. Czyż nie byłoby lepiej zrezygnować z ognia? Łatwo może nas zdradzić.
— Niema niebezpieczeństwa — oświadczył król naftowy. — Jestem z Nijorami na dobrej stopie.
— Wykopali topór wojenny!
— Nic nie szkodzi. Dla mnie nie są groźni, nawet na ścieżce wojennej.
— Nijorowie mieszkają na północy, a na południu Gilenowie. Obozujemy na pograniczu obu plemion, więc w strefie najniebezpieczniejszej. Pełno tu wałęsających się oddziałów, które dla zysku nie oszczędzają ani wroga ani przyjaciela.
— A ja ci powiadam, że w całej okolicy nikogo teraz nie znajdziesz. To właśnie miejsce jest głęboko ukryte; nie spotkałem jeszcze, aczkolwiek bywałem tu już nieraz, żywej duszy, nawet śladu żywej duszy. Możemy zatem spokojnie rozpalić ognisko. — —
Aczkolwiek tak bardzo był pewny swej sprawy, mylił się przecież, gdyż na północ od nich jechali dwaj jeźdźcy, którzy, nie widząc się nawzajem, dążyli do tego samego celu, mianowicie do miejsca, gdzie król naftowy obozował wraz z towarzyszami.

43