osłona dla obu myśliwych. Wkrótce ujrzeli ognisko; płonęło tuż nad wodą, wysokie na wiele stóp. Prawdziwy westman nie dopuściłby do takiej nieprzezorności.
Grunt stanowił miękki mech, głuszący lekkie kroki tak wyćwiczonych wywiadowców, jak Winnetou i Old Shatterhand. Ognisko paliło się za czterema drzewami, stojącemi blisko siebie i oddzielonemi gęstym zagajnikiem. Tworzyły niejako parasol, zakrywający obu westmanów. Posuwali się bardzo ostrożnie; teraz wyciągnęli się na ziemi, głowy wsunąwszy między krzewy, i popatrzyli skroś liście. Ujrzeli pięciu nieznajomych. Ognisko płonęło w odległości czterech kroków od drzew. Po bliższej stronie ogniska siedzieli król naftowy i Buttler, jego brat, grzbietami oparci o drzewa. Po drugiej stronę — bankier i buchalter; na prawo Poller łamał suche gałęzie na drobne szczapki i podsycał niemi płomień. Musieli się czuć bezpiecznie, gdyż rozmawiali tak głośno, że słowa ich rozlegały się wyraźnie w promieniu co najmniej dwudziestu kroków. Oczywiście, obaj podsłuchujący myśliwi nie mieli ochoty ganić ich za tę nieostrożność.
— Tak, Mr. Rollins, — mówił król naftowy — zapewniam pana, że zrobi pan pierwszorzędny, nadzwyczaj świetny interes. Na powierzchni nafta płynie na grubości palca. Pod wodą musi się znajdować w ogromnych ilościach. Szczęśliwym ją trafem odkryłem, gdyż miejsce jest tak
Strona:Karol May - Król naftowy III.djvu/54
Ta strona została skorygowana.
52