— Samie Hawkensie, — zapytał — czy to pan?
— Myślę! — odpowiedział zapytany. — Kimże pan jesteś?
— Old Shatterhand.
— Heigh-day! Czy to prawda?
— Yes. Chcemy was ratować.
— Chcemy? A więc liczba mnoga? Nie pan sam?
— Jest i Winnetou.
— Thank you! Wyczekiwaliśmy was z utęsknieniem. Ale, sir, czy aby jest pan naprawdę Old Shatterhand? A może się pan nazywa Mr. Grinley, król naftowy?
— Powinien mnie pan poznać po głosie, stary Samie!
— Co tam głos! W tym lochu wszystkie głosy brzmią jednakowo, tem bardziej, że mówi pan szeptem. Byłaby to miła historja, gdybyśmy zaufali głosowi, a później Old Shatterhand okazał się królem naftowym. Nie jestem jeszcze tak głupim coonem. Proszę o dowód!
— Jaki?
— Czy ma pan przy sobie sztuciec Henry’ego?
— Tak.
— Dawaj go pan, abym mógł pomacać!
— Oto i on! Ale zwróć mi natychmiast, gdyż może być każdej chwili potrzebny.
Strona:Karol May - Król naftowy III.djvu/87
Ta strona została skorygowana.
85