Strona:Karol May - Król naftowy IV.djvu/114

Ta strona została skorygowana.

kiego rozumu, a więc chyba wystarczy panu raz powiedzieć. Zmiarkuj pan to sobie, że prawdziwa mądrość nigdy nie wymaga powtórzenia!
Kantor otworzył usta do odpowiedzi; dlatego Hobble-Frank dodał:
— Milcz pan! Pozwól mi się pan wypowiedzieć! Rada, której panu udzielam, jest wyśmienita i oszczędzi panu wiele czasu, troski i roboty. Niech pan skomponuje swoją heroiczną operę, ale niech pan sobie głowy nie zaprząta basem, czy tenorem: kiedy podniosą kurtynę i artyści zaczną śpiewać, wówczas samo się okaże, czy się nadają na tenorów, czy też urodzili do kontrabasów. Chyba to rzecz śpiewaka, czy brać ton wysoki, czy niski. Ja, naprzykfad, nie pozwoliłbym sobie narzucać tenora, skorobym miał kontrabas w gardle. Zechciej mi pan wierzyć! Mogę o tem wyrokować, gdyż za owych czasów, kiedy byłem pomocnikiem leśniczego w Moritzburgu, należałem do miejscowego kółka śpiewaczego, i nawet piastowałem poufną godność klucznika; mianowicie, po ćwiczeniach, zamykałem na klucz nuty i pałeczki, co, zdaje się, ma jakieś znaczenia!
Hobble-Frank nie poprzestałby na tem; ale oto wrócili Winnetou i Old Shatter-

112