Strona:Karol May - Król naftowy IV.djvu/140

Ta strona została skorygowana.

starczy mi noża, można ich będzie uratować. Nie mam czasu na wyjaśnienie szczegółów. Nie powinniśmy ze sobą dłużej rozmawiać. A zatem pan się zgadza?
— Tak. Jeśli mogę wyświadczyć przysługę przyjaciołom, postąpię raz jeden w życiu jak urwisz, i wykradnę czerwonym nóż.
Poller miał słusznosć. Wódz podniósł się i podszedł do obu jeńców, aby ich rozłączyć. Ale nie zdążył, gdyż wrócili właśnie wywiadowcy. Zameldowali, że rewelacje Pollera były zgodne z prawdą.
— Jego szczęście! — odezwał się wódz. — Gdyby mnie okłamał, zginąłby tej nocy. Zdradził białych, przypuszczając, że będę dlań zato łaskawy. Myli się bardzo: zdrajca jest najgorszym wrogiem.
Kazał wywiadowcom opisać wszystko z najdrobniejszemi szczegółami, a następnie oświadczył:
— Zaskoczymy ich we śnie, nie doprowadzając do walki. Po dwóch naszych na każdego z nich, czterech na Winnetou i Old Shatterhanda. Trzech wpadnie na strażnika — unieszkodliwią go natychmiast. Nie zabierzemy ze sobą broni palnej, tylko tomahawki, noże i rzemienie do spętania jeńców. Nie zabija się tak wielkich i znakomitych wojowników. Wielki to zaszczyt sprowadzić ich do obozu w pętach, ale znacznie większa hańba

138