Strona:Karol May - Król naftowy IV.djvu/20

Ta strona została skorygowana.

— Tak — skinął Grinley.
— Wspaniale! Należę do was ciałem i duszą. Bodajbyśmy to mogli dostać natychmiast w gotówce!
— Niestety, nie może to być. Wypłaci przekazem na Frisco.
— A więc wszyscy trzej pojedziemy następnie do San Francisco?
— Wszyscy trzej.
— No, chętnie odbędę tę drogę. Dla dwudziestu pięciu tysięcy dolarów jedzie się nawet dalej.
Well. Ale jeszcze jedno. Nie czuję się bynajmniej tak bezpieczny, jak udawałem. Miejcie się na baczności. Nikt was nie powinien zobaczyć. Musicie dotrzeć do Gloomy-water i poczynić odpowiednie przygotowania. To byłoby okropne, gdybym, dotarłszy tam wraz z obu głupcami zastał tylko wodę.
— Bądź spokojny! — rzekł Buttler. — Jeśli się nam co złego przytrafi, nie będziemy mogli wyjechać na wasze spotkanie, z czego zmiarkujesz, że plan się nie powiódł.
— Słusznie! W takim razie nie poprowadzę ich do jeziora.
— Cóż więc poczniesz?
— Oczywiście, będę szukał waszych śladów, aby nieść wam pomoc, jeśli to będzie konieczne.

18