Strona:Karol May - Król naftowy IV.djvu/89

Ta strona została skorygowana.

zachwiać jej postanowienia. Frank odezwał się ze śmiechem:
— Niechże pani osiądzie w tej pięknej miejscowości! Ale zaraz pierwszego dnia przybędą Indjanie, wyrwą pani włosy — i to pojedyńczo. Pani sądzi, że można tu osiąść, jak w domu w fotelu ojcowskim, lub na ławce? Chce pani handlować? Kto tu przyjdzie po kupno? Z czego pani będzie żyła? I czem będziesz oddychała? Jeśli pani tu zostanie przez trzy dni, nasiąknie pani takim zapachem, że nie zmyje go cały ocean transatlantycki.
Ostrzeżenie podziałało na panią Rozalję, która z zamyśloną miną zwróciła się do męża po radę. Tymczasem reszta towarzystwa otrząsnęła się ze zdziwienia. Klęcząc na brzegu, badano naftę i głośno dzielono się spostrzeżeniami. Winnetou i Old Shatterhand wycofali się, aby obejść dokoła jezioro i przeszukać brzeg dokładniej, niż poprzednio Apacz.
Największe wrażenie wywarła nafta na kantorze. Pozostali dawno już ocknęli się, a on stał wciąż jeszcze na miejscu. Wraził rozszerzone oczy i otwarte usta w powierzchnię wody. Wreszcie Hobble-Frank zwrócił nań uwagę, podszedł i, dając mu klapsa w plecy, rzekł:
— Cała pana imaginacja zdrętwiała? Naprawdę, wydaje mi się, że pan stracił mowę ojczystą! Jeśli pan nie potrafi mówić, to spróbuj

87