się od skał do jeziora. Myśliwy ukląkł wpobliżu jeziora i obwąchał ziemię.
— Znalazłem! — zawołał. — Tu pachnie naftą. Rozlano tu zapewne nieco płynu.
Rękoma odgarnął ziemię. Grunt był zwilżony naftą. Zasypano go warstwą piachu.
— A więc tu wypróżniono beczki — rzekł. — Jeśli nawet brzeg został uszkodzony, łatwo było to zamaskować żwirem. Jaskini należy szukać tam, gdzie ten pas dochodzi do skał. Zobaczymy!
Szedł owym pasem, który kończył się u skały wysokim nasypem; pozostali poszli za nim. Zatrzymał się przed nasypem, obejrzał go i oświadczył:
— Tak. Jesteśmy u celu. Za tym kopcem znajduje się jaskinia.
Hobble-Frank chciał się pochlubić swojem znawstwem i zapytał:
— To stwierdził pan jednem spojrzeniem, panie Shatterhand?
— Tak — odparł zapytany.
— W takim razie i ja musiałbym poznać. Czy mogę spojrzeć?
— Proszę bardzo!
Frank oglądał nasyp ze wszystkich stron, ale zdawał się nic nie znajdować.
— No? — zapytał Old Shatterhand. — Co pan widzi, miły Franku?
— Kupę podobną do każdej innej; ta się
Strona:Karol May - Król naftowy IV.djvu/95
Ta strona została skorygowana.
93