— Zaczaili się nad Zimową Wodą — rzekł Old Shatterhand do Winnetou.
— Tak, bo gdyby pojechali dalej, zobaczylibyśmy ich na stepie, — odpowiedział Apacz. — Mój brat niech odwoła się do swej rurki.
Old Shatterhand wyjął przedtem dalekowidz z torby u siodła. Teraz zwrócił go ku zagajnikowi i przez chwilę trwał nieruchomo w zapatrzeniu. Następnie odłożył lunetę i oznajmił:
— Obozują po tamtej stronie zagajnika, tuż nad brzegiem Zimowej Wody. Właśnie teraz przyprowadzili swoje konie z wodopoju nad Chelly.
— A więc poczekamy do zmroku i podkradniemy się, aby ich podsłuchać!
— Tak. Ale nie tutaj na górze, lecz na dole będziemy czekać; tam jest wygodniej.
Chciał już zejść z drzewa, gdy usłyszał okrzyk Apacza:
— Uff!
— Czy mój brat coś spostrzegł? — zapytał.
— Tak. Spójrz na tamten brzeg... Długi wąż jeźdźców posuwa się wpobliżu drzew. Mój brat niech poczeka, aż się znowu pokażą. Wkrótce przejadą przez odkrytą równinę, która leży nawprost nas.
Obaj westmani z uwagą spoglądali na przeciwległy brzeg. Ukazali się z początku dwaj
Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/101
Ta strona została skorygowana.
99