Niebawem porozumiano się z Nitsas-Ini; przystał całkowicie na plan Shatterhanda. Westman wkrótce potem zalecił uczestnikom wyprawy odpoczynek, ponieważ nazajutrz oczekiwało ich trudne zadanie.
Wódz Nawajów nie wrócił z białą squaw do swego obozu i, oznajmiwszy, że chce tutaj zostać, pchnął do swoich paru czerwonych z rozkazami. Zaciągnięto straże, poczem zgaszono ogniska i zapanowała cisza.
Było już dosyć późno; niewiele czasu zostało do świtu. Noc szarzała, kiedy Old Shatterhand obudził śpiących. Skoro weszli do rzeki, aby się umyć, zobaczyli wojowników Nawajów, którzy długim szeregiem podjechali do przeciwległego brzegu, poczem puścili konie wpław ku obozowi białych.
Biali przygotowali się do drogi. Wkrótce potem oddział z Old Shatterhandem i Nitsas-Ini na czele ruszył z miejsca. Nitsas-Ini wymienił był wysłańcom, których pchnął wieczorem do obozu, imiona dwóch wywiadowców, mających wyjechać