Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/127

Ta strona została skorygowana.

warzysze. Istotnie, okazało się, że kantor miar ręce skrępowane na plecach i przywiązane do konaru drzewa. Jednakże nie narażało go to na szczególne niewygody i bóle. Leżał swobodnie na miękkiej trawie, wsparty piecami o drzewo.
— Pan, panie kantorze? — zapytał Polier. — To dziwne!
— Kantor emeritus, jeśli mogę pana prosić! A to ze względu na dokładność, gdyż emeritus nie jest już aktywny, panie Poller.
— Pańskie położenie wydaje się bardziej pasywnem, niż aktywnem, — to prawda. Jakże pan wpadł w ten stan opłakany?
— Związano mnie,
— To widzę. Ale kto?
— Stone i Parker z rozkazu pana Old Shatterhanda.
— Dlaczego?
— Nic —  — nie wiem właściwie, nescio, — rzekł kantor, wstydząc się wymienić istotną przyczynę. — Nie pytaj pan mnie teraz, lecz uwolnij jak najprędzej!
— Chętnie, bardzo chętnie, ale, proszę pana, nieco cierpliwości. Old Shatterhand związał pana, aby ustrzec się przed głupstwami, do których pan jest skory. A jednak uważam, że nie postąpił słusznie, wiązać pana tu, na pustkowiu, samotnego, bez żadnej ochrony...

125