niejszych wojowników. Zwracając się do Winnetou, rzekł: — Winnetou, wódz Apaczów, przybył tutaj, aby nas zabić. Umrze zatem przy palu męczarni.
— Pshaw!
Apacz wypowiedział tylko to jedno słowo, poczem usiadł. Był zbyt dumny, aby się elokwencją bronić. Wódz ściągnął gniewnie brwi i zwrócił się do Old Shatterhanda:
— Wszyscy biali zginą wraz z Apaczem. Wykopaliśmy topór wojny. Po dwakroć zasłużyliście na śmierć, bo nadomiar chcieliście nas zabić.
— Kto ci to powiedział? — zapytał Old Shatterhand.
— Ten człowiek — oświadczył wódz, wskazując na kantora.
— Nie znasz języka, którym włada. Jakże mogłeś z nim rozmawiać?
Wódz wskazał na Pollera i odrzekł:
— Za pośrednictwem tego tłumacza.
— W takim razie tłumacz jest kłamcą i oszustem. Wiesz, kim jestem. Czy ktoś może nazwać Old Shatterhanda wrogiem czerwonych?
— Nie. Ale teraz wybuchnęła wojna, i każda biała twarz jest naszym wrogiem.
— Nawet człowiek Bogu ducha winny?
— Tak.
Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/14
Ta strona została skorygowana.
12