Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/143

Ta strona została skorygowana.

humor; śmiał się głośno i prowokował innych do śmiechu, pragnąc w ten sposób otumanić wroga. Przybywszy nad brzeg brodu, zaczęto zjeżdżać nadół w wyschnięte łożysko. Winnetou i Old Shatterhand jechali na czele. Nic nie mogło ujść ich przenikliwych oczu, chociaż udawali, iż jazda w wesołej kompanji rozprasza ich uwagę.
Na lewo stało kilka głazów. Z poza jednego wyjrzała ostrożnie głowa Nitsas-Ini.
Altso-ti — Jesteśmy tu — szepnął do przyjaciół i ukrył się ponownie.
Towarzystwo skręciło na lewo i pojechało wyschłem łożyskiem do ujścia Chelly. Z prawej i lewej strony wznosiły się wysokie strome skały, a na przodzie mknęła woda Chelly. Na jej brzegu ciągnął się wąski, ale bardzo gęsty pas zarośli. Tutaj się zatrzymano.
Old Shatterhand wpatrzył się uważnie w krzewy. Chrustnęła jakaś gałązka i na chwilę ukazała się ręka czerwonoskórego. Był to znak obecności setki Nawajów. A więc udało się wziąć wroga w kleszcze.
Old Shatterhand, wskazując na kąt między skałą nadbrzeżną, a jej występem z lewej strony, rzekł:
— Kobiety i dzieci niech się ukryją; nic im tam grozić nie może.

141