Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/144

Ta strona została skorygowana.

Wymienieni usłuchali rozkazu. Oparła się tylko pani Rozalja.
— Co? Ja miałabym się ukrywać? — rzekła. — Co pomyślą o mnie ci Indjanie!
Wyrwała strzelbę z ręki męża, uchwyciła za lufę i groźnie wymachiwała kolbą nad głową.
Pst! Precz ze strzelbą! — ostrzegł Old Shatterhand. — Nijorowie obserwują nas i mogą z tego ruchu wnosić, że spodziewamy się rozprawy. Wkrótce nadbiegną z krzykami i wyciem. Wówczas niech każdy przyłoży broń, ale nie strzela. Skoro jednak groźba ich nie powstrzyma, trzeba będzie się bronić. W takim razie strzelajcie na moją komendę, ale starajcie się czerwonych oszczędzać i trafiać w nogi. A teraz siądźcie sobie na ziemi najspokojniej w świecie!
Biali usiedli twarzami zwróceni w kierunku łożyska rzeki, stamtąd bowiem mieli wypaść Nijorowie.
Old Shatterhand i Winnetou stali obok siebie i napozór gawędzili beztrosko. Zimowa Woda podczas nawodnienia unosiła mnóstwo głazów i osadzała je wpobliżu ujścia. Głazy te mogły służyć za osłonę; należało się spodziewać, że skorzysta z niej awangarda Nijorów
Istotnie, wkrótce Winnetou, przyjrzawszy

142