Nitsas-Ini musiał przejść przez szeregi Nijorów. Przepuścili go bez słowa gniewu, aczkolwiek niektórzy wodzili za nim posępnemi spojrzeniami.
Teraz mogła się rozpocząć narada. Uczestnicy jej siedzieli może kwadrans w milczeniu, jak wymagał zwyczaj injański. Każdy był pochłonięty własnemi rozważaniami. Old Shatterhand i Winnetou wpatrzyli się uważnie w obu wodzów, pragnąc jakgdyby wyczytać ich najtajniejsze myśli. Następnie porozumieli się krótkiem spojrzeniem i Winnetou zagaił obrady:
— Czterej wojownicy zeszli się dla układów. Który z nich ma mówić?
Znowu przez chwillę trwało milczenie. Poczem odezwał się Nitsas-Ini:
— Nasz brat Old Shatterhand nie chciał krwi przelewu; niechajże zacznie!
— Howgh! — potwierdzili pozostali.
Old Shatterhand również przeczekał chwilę, aby zaakcentować swoje słowa; wreszcie przemówił:
— Moi bracia wiedzą, że jestem przyjacielem czerwonych. Cały kraj od morza do morza należał do Indsmanów; lecz oto przybył biały i odebrał im wszystko, przynosząc wzamian swoje choroby. Indjanin przeobraził się w steranego cierpieniami nędzarza, który wkrótce umrze. Biały zgnębił go
Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/150
Ta strona została skorygowana.
148