nicy pozazdroszczą nam szczęścia, gdyż wasze dusze będą nas obsługiwały!
Aczkolwiek spętany, Old Shatterhand z dumnym gestem zapytał:
— Pshaw! Czy tak postanowiłeś nieodzownie?
— Tak.
— A więc skoroś skończył, ja też wypowiem ostatnie swoje słowo. Słuchaj: nie zdołacie nas zatrzymać, a oprócz tego będziecie musieli zwrócić zdobycz! Nasze dusze nie będą obsługiwały waszych, gdyż, jeśli tylko zechcemy, możemy was natychmiast wysłać do Wiecznych Ostępów, gdzie zatem będziecie nam służyli, a nie my wam. Powiedziałem.
Chciał się odwrócić; ale oto wódz wystąpił o parę kroków naprzód i huknął nań:
— Śmiesz przemawiać tak do mnie, naczelnego wodza Nijorów! Czy wy jesteście naszymi jeńcami, czy my waszymi? Porachuj swych ludzi! Kilkunastu spętanych i bezsilnych; my natomiast jesteśmy wolni, uzbrojeni. Jest nas trzykroć po dziesięć razy dziesięciu mężnych wojowników!
— Pshaw! Old Shatterhand i Winnetou nie zwykli rachować wrogów — i nie liczą się z tem, czy są związani, czy nie. Nie przyszliśmy tutaj jako wrogowie; chcieliśmy odejść w pokoju. Ale tyś wolał waśń od zgody. Dobrze, przyjmujemy wyzwanie! Niech więc tomahawk wojny zo-
Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/16
Ta strona została skorygowana.
14